Aktualności O nas Polecamy Kontakt Powtórka z klimatu Lepiej zapobiegać niż leczyć Zielona szkoła z klimatem Wszystkie Projekty

Lekcja 5: To człowiek odpowiada za zmiany klimatu

Nauka i hipotezy

Tak, „naukowcy” to pojemna formuła na określenie osób, które coś wiedzą, a swoją wiedzę opierają na metodach badawczych, modelach, symulacjach, danych… słowem eksperci, którzy poświęcają niekiedy całe swoje życie na szczegółowe badanie konkretnych zjawisk, czy szerzej: dziedzin nauki.

To dzięki naukowcom niektórzy z Was wsiadają do pojazdu typu samochód i jadą nim do pracy a do baku nie wlewają wody tylko pochodne paliw kopalnych. To też naukowcy wynaleźli takie małe, śmieszne i okrągłe, po połknięciu którego głowa przestaje boleć. A to, że teraz ten tekst czytacie na ekranie komputera lub telefonu – to też dzięki nim. Naukowcom.

Czy naukowcy się mylą? Zapewne się to zdarza. Częściej jednak deklarują, że nie są czegoś pewni (jeśli nie są), bo opracowali niezwykły sposób na takie sytuacje. Nazywa się to hipotezą i jej weryfikacją.

Fascynujące jest czasami obserwowanie osób, korzystających z dobrodziejstw nauki i techniki, zaprzeczających jednocześnie innym osiągnięciom tej samej nauki, podlegających tym samym metodom badawczym. Jednocześnie też frustrujące i smutne.

Ale zostawmy „denialistów”, bo choć po cichu liczymy, że nasze teksty do nich też dotrą, jednak najbardziej zależy nam na przedstawieniu faktów tym z Was, którzy po prostu lubią wiedzieć.

To potwierdzone – znamy winnego zmian klimatu

Właściwie to niesamowite. W niewielu kwestiach naukowcy są AŻ TAK zgodni! Badanie literatury naukowej z 2021 wykazało, że 99% badaczy kwestii klimatu jest zgodnych: to człowiek odpowiada za tzw. globalne ocieplenie, czy też – nazywajmy rzeczy po imieniu – katastrofę klimatyczną.

Co więcej, ten 1%, jak się okazuje, to często po prostu źle wykonane badania, celowy dobór wybranych wyników dobrze zrobionych badań lub za mała próba.

Jak to jest z klimatem?

Zatem można być pewnym, że dzięki prowadzonym przeróżnym badaniom i pomiarom naukowcy ustalili, jaki był poziom dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych w atmosferze w historii naszej planety. Dowiedli, że klimat na naszej planecie zmienia się, to pewnego rodzaju cykliczna oczywistość.

Wiemy już, że źródłem energii na naszej planecie jest Słońce a reszta czynników jest w zasadzie pomijalna. Ciepło ze Słońca Ziemia pochłania i jednocześnie oddaje. W zasadzie to jest to banalnie proste – jeśli między pochłanianiem a oddawaniem jest równowaga, klimat pozostaje niezmieniony. Jeśli równowaga zostaje zaburzona – klimat się zmienia, dążąc do nowej równowagi.

Powody zmian są, zasadniczo, dwa: albo jest kłopot z docierającą do Ziemi energią (zmiana aktywności słońca, zmiany orbitalne, zmiany w pochłanianiu albo odbijaniu energii, pochodzącej ze Słońca) albo mamy problem z atmosferą.

Naukowcy ustalili, że to w efekcie zmian parametrów orbity ziemi (i dalszych konsekwencji tych zmian) co około 100 tysięcy lat pojawiają się na Ziemi epoki lodowe. Z kolei zawartość CO2 w atmosferze to kolejny element, który wpływa na skalę zlodowacenia i na różnicę temperatur pomiędzy integlacjałem a glacjałem.

Czas i jeszcze raz czas

Do tej pory zlodowacenia „zajmowały” naszej planecie około 100 tys. lat a rozdzielające je interglacjały trwały od 10 do 15 tys. lat. To NAPRAWDĘ sporo czasu, żeby do zmian się dostosować, nie sądzicie?

A czy wiecie, że 5 tysięcy lat temu na Ziemi była najwyższa temperatura trwającego właśnie okresu pomiędzy kolejnymi zlodowaceniami, i że ta temperatura zaczęła wtedy spadać? I – gdyby nie my – spadałaby bardzo powoli dalej?

Jakie to tempo? Do 1850 temperatura spadła o… około 0,6 – 0,7 stopnia na przestrzeni tych 5 tysięcy lat.

No cóż, ta powolna, naturalna zmiana została niezwykle gwałtownie zatrzymana i nastąpił nagły wzrost temperatury, o 1,5 już prawie stopnia, na przestrzeni niecałych 200 lat.

Jak myślicie, któż za to odpowiada?

Nie, nie krasnoludki. I nie wulkany (one są obecnie, w skali globu, słabym graczem, emitują rocznie jakieś 300 mln ton CO2, mniej niż Polska). Nie, nie aktywność Słońca. Nope, zmiana orbity też nie.

Tak, dobrze rozumujcie.

To my. Ludzie. Każdy z nas – choć niektórzy bardziej.

Wpuściliśmy tyle CO2 do atmosfery, że jego stężenie wzrosło o 40% przez ostatnie 200 lat (i nadal to robimy w tempie 1-1,3 % rocznie!).

W 1957 r. Roger Revelle i Hans Suess napisali: “ludzkość prowadzi teraz jedyny w swoim rodzaju eksperyment geofizyczny, który nie wydarzył się nigdy w przeszłości, ani nie będzie mógł być w przyszłości powtórzony. W ciągu kilku stuleci zwracamy atmosferze i oceanowi węgiel odłożony przez naturę w skałach osadowych w procesie który trwał setki milionów lat”.

Jeśli popatrzeć na same liczby – nie wyglądają groźnie, bo CO2 wzrosło z około 280 ppm do około 420 – 426 ppm . PPM – to parts per milion, cząstka na milion.

Uwierzycie? Tak maluteńka ilość tych maluteńkich cząsteczek ma tak kolosalne zamieszanie? A jednak – ma, gdyż to właśnie ona oddziałuje na nasz system chłodzący, atmosferę, i to ona nie pozwala nadmiarowi energii cieplnej ulecieć bezpiecznie w kosmos.

I nie ma obecnie na naszej planecie nikogo innego niż my, ludzie, kto może z tym coś zrobić. Jeśli spalimy wszystko to, co jest do spalenia, poziom CO2 tak wzrośnie, że planeta ogrzeje się do 8-12 stopni Celsjusza (pamiętajmy, że w miarę bezpiecznym poziomem dla naszego przetrwania jest poziom 2 stopni). A przecież to nie wszystko – dodajmy do tego poukrywany po całej planecie metan w wiecznej zmarzlinie, która powoli topnieje…

Czy wskutek własnej działalności człowiek, obok innych gatunków, nie zostanie wkrótce wpisany na listę gatunków zagrożonych wyginięciem?

Co możesz zrobić?

Porozmawiaj o tym, co właśnie przeczytałeś, z co najmniej 5 osobami i namów je do podobnej aktywności. UWAGA! Przekonanie jednego denialisty klimatycznego, że nie ma racji, liczy się za dwie osoby!

I bardzo chętnie dowiemy się (napisz do nas w wiadomości prywatnej lub w komentarzu), jakie są Twoje doświadczenia w przekonywaniu nieuświadomionych. My mamy różne, ale – naprawdę! – jest coraz lepiej!

Dla ciekawskich kilka źródeł:

Przegląd badań naukowych, gdzie wyraźnie widać, jak powszechna jest wśród naukowców zgoda co do tego, skąd obecne zmiany klimatyczne się biorą.

Zerknijcie, jak zmieniał się nasz klimat i jak, przykładowo, wiercenia na Antarktydzie pozwoliły ustalić naukowcom zawartość atmosferycznego dwutlenku węgla i metanu w pęcherzykach powietrza uwięzionych w rdzeniu lodowym w plejstocenie

Zobaczcie, jak skomplikowanym procesem jest postawienie hipotezy naukowej i jej weryfikacja! Ile jest potrzebnych danych i czasu – co tylko uwiarygadnia te, które zostały zweryfikowane.

Tu poczytacie więcej o powodach następowania cyklów epok lodowcowych; ostatnia na naszych, polskich ziemiach, miała miejsce 115 do 11,7 tys. lat temu.

Zobaczcie, jak zmienia się poziom CO2 w atmosferze.